Menu

European news without borders. In your language.

Menu
×

Gogol: Ukrainiec w przebraniu

1.

W szkole w sowieckiej Moskwie uczyliśmy się na pamięć patriotycznych wersów z prozy Gogola. Nigdy nie myślałem o nim jako o ukraińskim autorze. Prawdę mówiąc, w ogóle nie zastanawiałem się nad pochodzeniem etnicznym Gogola. Dla mnie był magikiem, który stworzył fantasmagoryczną galerię najbardziej zabawnych i sympatycznych potworów, jakie kiedykolwiek spotkałem. Podobnie jak Dickens czy Szekspir dla Anglików, Gogol jest częścią języka rosyjskiego. Ale zainstalowawszy go na piedestale Wielkiej Literatury Rosyjskiej, rosyjscy wielbiciele Gogola wygnali jego ukraiński cień na kulturowe wygnanie.

Zawsze zwracano uwagę na dziwność prozy Gogola, zwroty jego składni i okazjonalną osobliwość jego słownictwa. Znawcy doszukują się różnych przyczyn i wyjaśnień tych nieregularności językowych. Przeglądając ostatnio grube tomiszcze wspomnień o Gogolu autorstwa jego współczesnych, po raz kolejny byłem zdumiony, jak bardzo rodowici Rosjanie wyczuwali aurę dziwności otaczającą osobowość Gogola. Jego zachowanie, a nawet wygląd, często wydawały im się niezręczne, a nawet obce. Jego krytycy postrzegali go jako parweniusza i wspinacza społecznego à la Rastignac Balzaca, odnosząc się do dystansu i przesadnej próżności Gogola. Te cechy charakteru były nieznane tym, którzy znali go w jego rodzinnej Ukrainie jako przyjaznego i jowialnego młodego człowieka. Z drugiej strony jego wielbiciele i przyjaciele uważali jego nieprzewidywalne zachowanie za ekscentryczność początkującego geniusza.

Tak czy inaczej, tym, którzy go znali, nie przyszło do głowy, że ukraińskie pochodzenie Gogola może być jednym z wyjaśnień jego zmiennego temperamentu. Przypuszczam jednak, że Gogol odczuwał swoją obcość w Rosji także z innych powodów. Nigdy nie posiadał domu i nigdy nie przyjmował gości ani odwiedzających. Był nierosyjski w tym sensie, że wolał trzymać się własnego towarzystwa i niechętnie dzielił się swoimi emocjami i opiniami publicznie.

Żaden z jego znajomych – zarówno tych, którzy uważali się za jego dobrych przyjaciół, jak i tych, którzy traktowali go z pogardą lub obojętnością – nigdy nie pomyślałby o Ukrainie jako o czymś innym niż południowe terytorium Rosji, gdzie ludzie mówili specyficznym dialektem, bawili się lokalnymi piosenkami i szczycili się doskonałą kuchnią. Dla „Wielkorusów” Ukraina była znana jako Ukraina („ziemia graniczna” w języku starosłowiańskim) lub Małorosja (Mała Rosja). Nawet jako nastolatek w późnych latach sześćdziesiątych muszę przyznać, że czułem to samo w stosunku do Ukrainy, co do Estonii, Uzbekistanu, Białorusi czy Kazachstanu: chociaż lokalne dialekty i ludowe zwyczaje mogły się różnić, wszystkie były częścią rosyjskiego braterstwa pod nazwą Związku Radzieckiego.

Kiedy próbuję wyobrazić sobie młodego i ambitnego Gogola przybywającego do stolicy z podwórka Imperium Rosyjskiego, przypominam sobie postawy moich przyjaciół wobec tych, którzy przybywali do Moskwy z „republik narodowych”. Byli traktowani z mieszaniną protekcjonalnej życzliwości i ciekawości. Pojawiła się też nutka zazdrości o lepszy południowy klimat i wygodniejsze życie z dala od ponurej sowieckiej Rosji. W oczach wielkomiejskich snobów i szowinistów wystarczająco źle było pochodzić z prowincji, ale pochodzenie z Ukrainy było grzechem niewybaczalnym. W popularnej rosyjskiej mitologii Ukraińcy są mniejszością etniczną, a nie narodem, i do dziś traktowani są z mieszaniną sentymentalizmu, zazdrości, podejrzliwości i kpin.

Nazwisko Gogola, wymawiane jako „khokhol” z ukraińskim akcentem, samo w sobie przypomina szyderczy i obraźliwy przydomek dla osób pochodzenia ukraińskiego. Skłonność Gogola do jaskrawych kamizelek i krawatów, żółtego i zielonego aksamitu, srebrnych guzików i koronek wynikała z jego ukraińskiego pochodzenia. Miał też nieszczęście kształcić się w lokalnej szkole w Nezhin, mieście kojarzonym z chrupiącą, miniaturową odmianą ogórka – rodzajem korniszona, zwykle marynowanego w solance i doskonałego jako dodatek do wódki. Być może kulinarne konotacje nazwy jego szkolnego miasta odbiły się później echem w jego fascynujących opisach obżarstwa, w jego wyimaginowanych dolegliwościach żołądkowych i wreszcie w jego samobójstwie przez samogłodzenie. Pomijając makabryczne żarty, w biografii Gogola nic nie było przypadkowe.

Nie był jednak Ukraińcem w takim sensie, w jakim chcieliby tego jego nowi rosyjscy przyjaciele. W Petersburgu zaczął nazywać siebie Gogol (co po ukraińsku oznacza „drake”), ale nazwisko rodowe brzmiało Gogol-Yanovsky. Jego przodkowie byli prowincjonalnymi ukraińskimi duchownymi, którzy posiadali ziemię i wykształcenie. Jego ojciec był amatorskim autorem komedii wierszem, wystawianych lokalnie. Językiem rodziny był ukraiński. Jego rodzice byliby przerażeni, gdyby ich ojczysty język został opisany jako „lokalny dialekt”, chociaż rosyjski był językiem używanym przy każdej innej okazji poza sprawami domowymi lub rodzinnymi.

Po tym, jak edykty Katarzyny Wielkiej pozbawiły wszystkich poza szlachtą prawa do bycia właścicielem ziemskim, dziadek Gogola musiał sfałszować rodzinne akta i przedstawić swoją rodzinę jako szlachtę lub narazić się na utratę ziemi i innych dóbr. W swojej monografii The Sexual Labyrinth of Nikolai Gogol, Simon Karlinsky, najbardziej wnikliwy z biografów Gogola, sugeruje, że dwuznaczność Gogola wobec własnej tożsamości – syndrom oszusta – można przypisać temu epizodowi. Wzięty przez oświeconą elitę Petersburga za błyskotliwie utalentowanego konesera ukraińskiej wiedzy, młody Gogol był jakby wcieleniem swojej przyszłej autoparodii – oszusta Chlestakowa z Inspektora rządowego.

Nie ma wątpliwości, że Gogol czuł się jak obcy, jeśli nie obcokrajowiec. Był bombardowany pytaniami o swoje ukraińskie korzenie i egzotyczne wiejskie życie, które zostawił za sobą. W jego początkowej niezręczności rozpoznałem siebie po opuszczeniu Związku Radzieckiego. Czujesz, że jesteś stale obserwowany – twój wygląd, gesty, słownictwo są oceniane, nadzorowane i oceniane. Albo zostaniesz poproszony o wyrecytowanie jakiegoś kiczowatego rosyjskiego folkloru, aby zaspokoić ciekawość gospodarza na temat obcych części świata. Często konsultuje się z wami powody okrucieństw, których dopuścili się przywódcy waszej ojczyzny. Ciągle jesteś zapraszany na spotkania ze swoimi byłymi rodakami, których w normalnych okolicznościach raczej byś unikał. Jesteś przesłuchiwany na temat swojej przeszłości. A im więcej opowiadasz o sobie miejscowym, tym bardziej zaspokajasz ich pragnienie dopasowania cię do stereotypu.

Jak każdy imigrant, Gogol chciał przynależeć, ale jednocześnie być postrzegany jako wyjątek. Sławni nowi przyjaciele i znajomi Gogola – Delvig i Puszkin, Żukowski i Aksakow, Pletniew i Pigodin – nie traktowali ukraińskiego pochodzenia Gogola z lekceważeniem. Bynajmniej: nie pozwolili mu o tym zapomnieć. Zapraszali go na wieczory z ukraińską muzyką ludową, pytali o przepisy na autentyczne ukraińskie pierogi, barszcz, pączki i bimber.

Gogol opuścił swoją ojczyznę i nigdy do niej nie powrócił. Ale rodzime tło kulturowe nie jest walizką podróżną przechowywaną w szafce. Stał się pisarzem w języku rosyjskim, pozostając kulturowo Ukraińcem – tak samo jak, powiedzmy, Franz Kafka, kulturowo żydowski Czech, był pisarzem niemieckim. Oczekiwano jednak, że Gogol przyjmie kulturową osobowość, która nie była mu znana, zanim związał się z oświeconymi kręgami literackimi Petersburga.

Pierwszą publikacją Gogola (w jednym z petersburskich magazynów literackich) był amatorsko zrymowany wiersz o sacharynowym błękicie nieba nad bujnymi, zielonymi pastwiskami Włoch, gdzie młody Gogol, wówczas młodszy urzędnik służby cywilnej, nigdy nie był, ale ostatecznie spędził większość swojego krótkiego życia. Żył przecież w postnapoleońskiej epoce romantycznej bukoliki, z jej ideałem powrotu do rodzimych korzeni i prostych ludowych mądrości.

Ale silna intuicja Gogola kazała mu zapomnieć o Włoszech i podążać w innym kierunku, aby zaspokoić głód rosyjskiej liberalnej elity na dziedzictwo kulturowe odległych regionów rosyjskiego imperium – od Uralu po Kaukaz i Morze Czarne. I Ukraina. Bombardował swoją matkę i byłych kolegów ze szkoły listami, w których domagał się opisów tradycyjnych zwyczajów miejscowych chłopów, rzemieślników i kupców: sposobu ubierania się, tkanin, których używali, ich pieśni i przepisów – wszystkich tych szczegółów, których nigdy nie znał. W dzisiejszych czasach można by to uznać za poszukiwanie jego etnicznych korzeni, jego tożsamości. W rzeczywistości to, co wydestylował Gogol, zostało ukształtowane przez jego pomysłowy umysł w sposób, który nie miał nic wspólnego z autentycznym życiem ukraińskiego miasteczka.

Z pracowitością i szybkością Gogol wyprodukował dwa tomy Wieczoru na farmie w pobliżu Dikanki. Był pełen lokalnego kolorytu i specyficznego humoru, który przyniósł mu podziw ze strony libertariańskiego Puszkina, a także nadwornego poety-laureata Żukowskiego. Napisane w tradycji folkloru, opowieści te doczekały się kolejnego tomu o bardziej epickim charakterze, zatytułowanego Mirgorod, w którym gotyckie horrory zostały wplecione w konflikty w stylu Punch-and-Judy między ekscentrycznymi i absurdalnymi postaciami ludowymi. Ale centralne miejsce w kolekcji Mirgorod zajmowała jego pierwsza powieść Taras Bulba, którą Gogol napisał, aby spełnić swoją od dawna skrywaną ambicję zostania historykiem (przez pewien czas wykładał historię na Uniwersytecie Petersburskim). Żałujemy, że nie napisał tego peanu na cześć brutalnego nacjonalizmu.

2.

Nie trzeba studiować krypto-faszystowskiego rosyjskiego filozofa Aleksandra Dugina, aby rozszyfrować ideologiczne opary wokół obecnej rosyjskiej inwazji na Ukrainę – Gogol przedstawił jej pełne uzasadnienie w swoim przerażającym eposie. Taras BulbaChwalony przez współczesnych jako „wzór cnót obywatelskich i siła patriotycznego budowania”. Była to upiorna mikstura nadająca się do Hollywood, mistrzowsko wykonana z przerażającą radością i odzwierciedlająca wszystkie sprzeczne emocje, które ścierały się w nawiedzonym umyśle Gogola – od momentu opuszczenia rodzinnego ukraińskiego miasta do Petersburga.

Taras Bulba opowiada tragiczną historię jednego z potężnych wodzów Kozaków zaporoskich. W połowie XVI wieku te klany zbiegłych chłopów pańszczyźnianych, włóczęgów, uchylających się od poboru i przestępców stworzyły ufortyfikowane osady wzdłuż brzegów dolnego Dniepru i na stepach na północ od Morza Czarnego. Jako armia ochotników i najemników o anarchicznym temperamencie, Kozacy byli gotowi walczyć z każdym wrogiem. Wyglądali też dziwacznie, w swoich kaftanach i szerokich pasach wschodniej mody, z zakrzywionymi sobolami pasującymi do ich ogromnych wąsów i ogolonymi głowami ozdobionymi czymś w rodzaju irokeza. Epos Gogola opowiada o śmierci dwóch synów Tarasa Bulby, którzy zostali zmuszeni przez ojca do wzięcia udziału w „świętej wojnie” przeciwko katolickim Polakom i miejscowym Żydom – arcywrogom Rosji i wiary prawosławnej, zgodnie ze światopoglądem Bulby.

Gogol jako narrator ubarwił anarchiczną wojowniczość Kozaków szlachetnymi patriotycznymi sentymentami o „rosyjskiej duszy” i „braterstwie Słowian”. Trudno nie dostrzec w takich uczuciach Gogola jego własnego przyrzeczenia lojalności wobec rosyjskiej autokracji i nowo odkrytego poczucia przynależności do wewnętrznego kręgu rosyjskich pisarzy – do garstki wybrańców. W tym okresie swojego życia, w towarzystwie nowych przyjaciół, cieszył się okazją do popisywania się swoją lojalnością wobec wszystkiego, co rosyjskie – i do oczerniania obcokrajowców, czasem bez skrupułów.

Wśród wspomnień współczesnych Gogola znajduje się winieta opowiedziana przez jednego z jego nowych znajomych, właściciela wiejskiej posiadłości, który zaprosił Gogola na wycieczkę na wieś. Przyłączył się do nich również opiekun dzieci wiejskiego szlachcica, Francuz. Ale jazda po wyboistej drodze na rosyjskich tarantach, czterokołowych pojazdach bez resorów, była torturą dla obcokrajowca. Gogol, w paroksyzmie śmiechu na myśl o wykrzywieniach biedaka, zachęcił kierowcę do przyspieszenia, aby „francuska żaba dowiedziała się, o co chodzi w naszych rosyjskich pojazdach!”.

Autor Tarasa Bulby celowo ubrał swój romans historyczny w ludową legendę od niepamiętnych czasów. Uczynił to, osadzając swoją historię dwa wieki wcześniej niż wydarzenia, które opisał. Tłem historycznym jego powieści są antypolskie rzezie i pogromy wywołane buntem Bogdana Chmielnickiego w połowie XVII wieku. Był to Chmielnicki, polski hetman ukraińskiego pochodzenia, który w walce z polskimi władcami uczynił Kozaków zaporoskich swoimi sojusznikami i ostatecznie zadeklarował wierność rosyjskiemu carowi. Od tego momentu rozpoczęła się rusyfikacja wschodniej Ukrainy.

Epoka ta słynęła z okrucieństwa Kozaków, zniszczenia cywilizowanej części Ukrainy oraz masowych mordów na Polakach i Żydach, którzy służyli polskiej szlachcie. Dla Gogola przedstawienie Polaków jako arcywrogów Rosji było aktualne: był to czas polskiego powstania. (Przyjaciel Gogola, Puszkin, również zobowiązał się do lojalności wobec rosyjskiej autokracji, pisząc patriotyczne, antyzachodnie wiersze propagandowe „Do oszczerców Rosji”).

Ale bohater Gogola, Taras Bulba, nie dba o to, czy jego wróg naprawdę planuje zniszczenie jego kozackiego plemienia, rosyjskiej monarchii i rosyjskiej wiary prawosławnej. Każda plotka lub insynuacja jest wystarczającym pretekstem do rozpoczęcia wojny: do mordowania i plądrowania wszystkich, którzy nie należą do jego plemienia, klanu i społeczności. To, co Gogol przedstawia jako portret pełnego pasji bohatera ludu, nadgorliwego w obronie ojczystej ziemi i wiary, jest w rzeczywistości przedstawieniem paranoicznego, konspiracyjnego umysłu bandyty.

„Co pozostało poza wojną? Taras retorycznie pyta swoich synów. „Bóg sprawi, że zawsze odniesiecie sukces w wojnie, że pokonacie Musselmanów, Turków i Tatarów. A kiedy Polacy spiskują przeciwko naszej wierze, możecie pokonać Polaków!”. I pokonali ich:

Zabił wielu szlachciców i splądrował niektóre z najbogatszych i najwspanialszych zamków. Kozacy opróżnili stuletnie miody pitne i wina, pieczołowicie gromadzone w pańskich piwnicach, pocięli i spalili bogate szaty i sprzęty, które znaleźli w szafach. „Nie oszczędzaj niczego”, brzmiał rozkaz Tarasa. Kozacy nie oszczędzili czarnobrewych szlachcianek, błyskotliwych panien o białych łonach: te nie mogły ocaleć nawet na ołtarzu, gdyż Taras spalił je wraz z samym ołtarzem. Śnieżne ręce wznosiły się do nieba pośród ognistych płomieni, z żałosnymi krzykami, które poruszyłyby samą wilgotną ziemię do litości i sprawiły, że trawa stepowa ugięła się ze współczuciem dla ich losu. Ale okrutni Kozacy nie zważali na to i podnosząc dzieci na ulicach na ostrza swoich lanc, wrzucali je również w płomienie … zabijali dzieci, rozcinali piersi kobiet, obdzierali ze skóry od nóg do kolan, a następnie wypuszczali ofiarę na wolność.

Ale zanim zmasakrowali Polaków, cieszył się masowym mordem ich flunkeys – Żydów. „Utopić wszystkich pogan w Dnieprze! … Nie czekajcie! Przeklęci Żydzi! Do Dniepru z nimi, panowie! Utopcie wszystkich niewiernych! Te słowa były sygnałem. Chwycili Żydów za ramiona i zaczęli rzucać nimi w fale. Żałosne krzyki rozbrzmiewały ze wszystkich stron, ale surowi Kozacy śmiali się tylko, gdy widzieli żydowskie nogi, obute w buty i pończochy, szamoczące się w powietrzu.

Z tonu głosu narratora nie sposób wywnioskować, w jakim stopniu Gogol jako autor podzielał ten sadystyczny śmiech z aktów masowych mordów, okaleczania ciał i bezsensownego niszczenia dokonywanych przez Kozaków: „Włosy stanęłyby nam dziś dęba na widok okropnych cech tego zaciekłego, na wpół cywilizowanego wieku, które Kozacy wszędzie prezentowali”. Takie wyrazy przerażenia i wstrętu są okresowo wypowiadane przez narratora pomiędzy scenami przemocy. Ale czy takie autorskie grymasy świadczą o potępieniu przez Gogola okrucieństwa swoich bohaterów? A może służą one do podekscytowania czytelnika oczekiwaniem na jeszcze bardziej upiorne i krwawe opisy?

Gogol oddaje bezwzględność Kozaków z takim samym rozmachem, z jakim opisuje ich koleżeństwo, sposób, w jaki się witają, klepią po plecach, a potem całują w usta, przytulają, a potem pożerają kawałki mięsa i beczki bimbru, upijają się i tańczą, śpią razem pod gołym niebem. Wszystko to zdaje się potwierdzać pogląd Karlińskiego o homoerotycznych tęsknotach Gogola.

Ale chociaż Gogol był oczarowany muskularną sylwetką potężnych Kozaków, celebrację męskości można znaleźć w tradycji wojskowej każdego autorytarnego państwa – od Sparty po nazistowskie Niemcy. Fascynacja Gogola męską więzią może być równie dobrze interpretowana jako tęsknota religijnego konwertyty, by stać się częścią idealnej społeczności. Tak czy inaczej, Gogol był zafascynowany towarzystwem swoich fikcyjnych Kozaków, dopóki to trwało.

Czy karze swoich bohaterów za okrucieństwa, których się dopuścili? Młodszy syn Bulby, Andriej, zostaje stracony przez ojca jako zdrajca za zakochanie się w polskiej dziewczynie; starszy chłopiec Ostap zostaje schwytany i stracony przez wroga; sam Taras Bulba zostaje spalony na stosie, gdy próbuje go uratować. Gogol musiał odczuwać pewien niepokój, gdy Taras Bulba zainicjował konflikt, w którym zniszczył siebie i swoją rodzinę. Alternatywą było poświęcenie ich patriotycznej sprawie.

Tak właśnie zrobił Gogol. Zdawszy sobie sprawę, że jego fascynacja tą przerażającą przemocą jest aż nazbyt oczywista, Gogol powraca do proklamacji wyższego celu: Kozacy walczyli o wiarę prawosławną i wielkość Rosji. Nieodżałowany za utratę dwóch synów, którzy zginęli z powodu jego głodu rozlewu krwi, Taras zostaje moralnie odkupiony dzięki wizji zwycięstwa sprawiedliwych. Z płomieni, które go pochłaniają, wyciąga ręce do swoich towarzyszy i ogłasza przyszłe zwycięstwo Kozaków nad wrogami Rosji:

Poczekajcie, nadejdzie czas, kiedy dowiecie się, czym jest prawosławna wiara rosyjska! Już teraz ludzie wąchają go z daleka i bliska. Z rosyjskiej ziemi powstanie car i nie będzie na świecie potęgi, która nie podda się jego panowaniu!

Nic więc dziwnego, że Taras Bulba został wprowadzony do programu szkolnego przez stalinowskich pedagogów. W końcu to Stalin podczas II wojny światowej stworzył unię między partią a Rosyjską Cerkwią Prawosławną, jednocząc w ten sposób naród rosyjski w wysiłku wojennym. Jak na ironię, ukraińskie historie Gogola stały się podręcznikowymi przykładami wielokulturowości w stylu radzieckim, zgodnie z którą każda republika radziecka była obdarzona lokalną kulturą: „etniczną w formie, socjalistyczną w treści”. W dzisiejszej propagandzie motywy przewodnie patriotyzmu i poświęcenia Gogola są przetwarzane z NATO i krypto-nazistami w miejsce Polaków i Żydów.

W Tarasie Bulbie Gogol uwiecznił wojowniczy nacjonalizm tych Rosjan, którzy stworzyli fikcyjną wersję Europy, w której ich zdaniem nie było dla nich miejsca. Ci rosyjscy patrioci nienawidzą wszystkiego, co uważają za nienależące do nich lub co nie należy do nich. Instynktownie pragną przejąć kontrolę nad takimi miejscami: albo przejmując je siłą, albo całkowicie je niszcząc. Nienawiść Tarasa Bulby do obcokrajowców była instynktownym sposobem Gogola na pokazanie swoim rosyjskim gospodarzom, że podziela nie tylko ich idealistyczne przekonania, ale także ich podstawowe uprzedzenia.

3.

W późniejszych latach mówiło się, że Gogol odrzucił kiczowate obrazy Ukrainy w swoich wcześniejszych pismach jako juwenilia. Czy był świadomy tego, co robiło jego pióro? Jestem skłonny wątpić w jego niezdolność do oceny własnej pracy na jakimkolwiek etapie twórczości. Gogol był obserwatorem własnych wad i ułomności. Przybierał różne przebrania, gdy komunikował się z innymi – pasja teatralna, którą kiedyś miał nadzieję rozwinąć jako profesjonalny aktor. Zamiast tego zastosował teatralność swojej postaci do komunikacji z innymi. Może być ponury lub towarzyski, czarujący lub odpychający, dowcipny lub nudno moralizatorski. Ale za tym nastrojem krył się reżyser teatralny, który obserwował siebie jakby z zewnątrz. Gogol był być może pierwszym rosyjskim pisarzem autofikcji.

W opowiadaniu „Pamiętnik szaleńca”, sfrustrowany i upokorzony urzędnik biurowy dostrzega życie swojego sekretnego obiektu pożądania (córki przełożonego). W swojej halucynacyjnej wyobraźni uzyskuje dostęp do korespondencji między Medżim, psem należącym do jego ukochanej, a psim kolegą Medżiego. Będące projekcją wyobraźni szaleńca epistoły służą Gogolowi jako satyryczna refleksja na temat życia petersburskiej socjety i kręgu jego pretensjonalnych przyjaciół:

Nie znam nic gorszego niż zwyczaj dawania psom kulek z ugniecionego chleba. Ktoś siada przy stole, ugniata brudnymi palcami kulkę chleba, woła cię i wkłada ci ją do ust. Dobre maniery zabraniają ci odmówić i jesz – z obrzydzeniem, to prawda, ale jesz.

Zawsze zastanawiałem się, skąd Gogol wziął ten osobliwy obraz. Nieoczekiwana odpowiedź pochodzi ze wspomnień współczesnych Gogolowi. Jeden z odwiedzających dom w Moskwie, w którym mieszkał Gogol, wspomina jego zwyczaj siedzenia „przy stole, zapisywania swoich myśli i od czasu do czasu ugniatania między palcami kulek lepkiego białego chleba”. Ten nawyk bardzo pomógł mu w rozwiązywaniu trudnych i złożonych problemów związanych z pisaniem. Jeden z jego przyjaciół zebrał cały stos tych chlebowych kulek, przechowując je z oddaniem”.

Taki bezpośredni związek między życiem a fikcją to rzadki zbieg okoliczności. Istniała jednak pewna metoda w tym, jak własne obsesje Gogola, zarówno prywatne, jak i publiczne, znalazły odzwierciedlenie w jego twórczości. Autorskie oko Gogola ma niesamowitą zdolność wykrywania najbardziej ukrytych cech jego własnej idiosynkratycznej osobowości i przekształcania ich w „śmiech przez łzy”. Jego samoświadomość przeniosła jego pióro z opowieści o wymyślonej ukraińskiej wiedzy do horroru własnej samotności i daremności tęsknoty za braterstwem. Pod koniec swojej sztuki Inspektor rządowy – Kolejna autoparodia – burmistrz, sprytny prowincjonalny manipulator oszukany przez szarlatana i własnych skorumpowanych, gruboskórnych podwładnych, syczy do publiczności: „Nic nie widzę … wszystko, co widzę, to masa świńskich ryjów, zamiast twarzy, tylko świńskie ryje”. Te właśnie słowa wypowiedział podobno sam Gogol podczas swoich pierwszych lat w Petersburgu.

Niezależnie od tego, jakie fobie – freudowskie czy inne – kryły się za jego kryzysem emocjonalnym, pisarski geniusz Gogola nie korzystał z pseudoukraińskich rekwizytów. Przemieszczenie i substytucja zawsze były głównymi narzędziami Gogola-opowiadacza. Nienawiść do samego siebie i użalanie się nad sobą, jego upokarzające doświadczenie bycia nieistniejącym, anonimowym prowincjonalnym nowicjuszem w potwornym ciemnym mieście, zostało przez Gogola zamaskowane jako współczucie dla słabszych w społeczeństwie. W petersburskich opowieściach i arabeskach udało mu się również zatrzeć ślady swojej ukraińskiej przeszłości. Gogol starał się oddzielić swoje fikcyjne postacie od tego, co uważał za swoje osobiste ja. Myślał, że osiągnął to również w Dead Souls. Ale czy naprawdę?

Jego arcydzieło zostało napisane w Rzymie pod koniec lat trzydziestych XIX wieku. W tych latach prawie w ogóle nie odwiedzał Rosji. W listach do przyjaciół Gogol pisał, że traktował swoje długie pobyty za granicą jako rodzaj literackiego narzędzia – dały mu one szersze i bardziej obiektywne spojrzenie na Rosję. Być może jego życie na emigracji zapewniło mu niezbędne decorum dla jego wywrotowego poczucia „obcości”. W Rosji Gogol zaczął wątpić we własną autentyczność; za granicą nie czuł się zmuszony do manifestowania swojej lojalności wobec miejsca, w którym żył. W Rzymie był towarzyski i rozrywkowy. Wiedział, że we Włoszech nikt nie będzie pytał o jego mieszane pochodzenie – poza Rosją brano go za Rosjanina, podobnie jak Josepha Conrada, który sto lat później lubił odwiedzać Francję, gdzie brano go za Anglika.

Człowiek bez przeszłości – to pierwsze, co można powiedzieć o Chiczikowie, bohaterze Martwych dusz Gogola. Pojawia się znikąd, jak zjawa. Znamy najdrobniejsze szczegóły jego wyglądu, garnitury, kolory krawatów i kamizelek, to, co trzyma w swojej skrzynce, jego małe nawyki i modulacje głosu. Nie wiemy jednak, kim jest, skąd pochodzi ani jakie jest jego pochodzenie rodzinne. Jest duchem, obcokrajowcem, emigrantem, który próbuje odnaleźć się w nowym życiu.

Podobnie jak Gogol w Petersburgu, Cziczikow tworzy szacowną przeszłość za pomocą fikcyjnej własności – „martwych dusz” byłych chłopów pańszczyźnianych. Mniej więcej to samo robił Gogol, wykorzystując swoją wyobraźnię powieściopisarza. Sobowtór Cziczikowa stworzył fikcyjne postacie i zyskał dla siebie nową przeszłość – nową tożsamość. Przez chwilę poczuł, że w końcu może swobodnie podróżować w przyszłość. Spójrzmy na ostatnią stronę pierwszej części Dead Souls:

Chichikov uśmiechnął się z zadowoleniem na myśl o szybkiej jeździe. Który Rosjanin nie uwielbia szybkiej jazdy? Któż z nas nie ma czasem ochoty dać koniowi w łeb, wypuścić go i zawołać: „Do diabła ze światem!”? … Ach, trojaczku, trojaczku, szybki jak ptak, kto cię pierwszy wymyślił? … A ty, moja Rosjo, czyż nie pędzisz jak trojka, której nic nie wyprzedzi? … Dokąd więc pędzisz, moja Rosjo? Dokąd? Odpowiedz!

W rzeczy samej. W kierunku swojej ojczystej Ukrainy czy z dala od niej? W dzisiejszych czasach chcielibyśmy, aby go nie było, „bo wyprzedzasz cały świat i pewnego dnia zmusisz wszystkie narody, wszystkie imperia do ustąpienia ci drogi!”. Kilka lat przed napisaniem tego fragmentu Gogol śmiał się z Francuza, dla którego jazda rosyjskim tarantasem po wyboistej wiejskiej drodze była torturą. Tym razem, w fikcyjnej rosyjskiej trójce stworzonej przez Gogola, Gogol nie siedzi za kierowcą. W tej poetyckiej przejażdżce oszust Cziczikow był jedynym pasażerem, jedynym instruktorem kierunku, w którym podążała trojka Świętej Rosji.

Zmierzał w kierunku drugiej – katastrofalnej – części Dead Souls. Ku przerażeniu liberalnych, postępowych kręgów, Gogol przyjął panslawizm i kościół. Według Karlińskiego, to właśnie przyznanie się Gogola do homoseksualności swojemu spowiednikowi, fanatycznemu prawosławnemu księdzu Matwiejowi Konstantinowskiemu, wywołało w pisarzu samookaleczającą, ostatecznie samobójczą skruchę. Ale bez względu na przyczynę, jego myślenie uległo drastycznej zmianie.

„Coś jest we mnie nie tak”, wyznał kiedyś Gogol. „Patrzę, jak na przykład ktoś potyka się na ulicy i natychmiast moja wyobraźnia zaczyna pracować i wyobrażać sobie najbardziej przerażający rozwój wypadków w najbardziej koszmarnej formie. Te koszmary nie pozwalają mi spać, wyczerpują mnie całkowicie”. Kiedy w późniejszych latach próbował wykorzenić te mroczne obrazy ze swojego umysłu poprzez rygorystyczną religijność, udało mu się jedynie stłumić swoją wyobraźnię – jego komiczny dar przekraczania zła poprzez śmiech.

Nękany poczuciem winy umysł Gogola w końcu potknął się i uległ opinii tych nacjonalistycznych świrów, którzy wierzyli, że został on przygotowany przez wrogów Słowian do stworzenia oszczerczego obrazu Rosji jako ojczyzny martwych dusz. Dręczony myślą o swoich grzechach przeciwko naturalnemu porządkowi życia i porażce w tworzeniu idealnego obrazu Rosji bez Cziczikowów, Gogol spalił rękopis drugiej części Martwych dusz w akcie umyślnego auto-da-fé.

W tym samym okresie życia, w „Wybranych fragmentach korespondencji z przyjaciółmi”, wzywał cały słowiański świat do nauki języka rosyjskiego: „Musimy dążyć do osiągnięcia wyłącznego panowania języka rosyjskiego wśród wszystkich naszych bratnich plemion”. Nacjonalistyczny zapał tych wierszy naśladuje Tarasa Bulbę, który w płomieniach trawiącego go ognia wykrzykiwał patriotyczne hasła o triumfującej Rosji.

Zinovy Zinik

Go to top