Menu

European news without borders. In your language.

Menu
×

„Prywatyzacja zysków, ale uspołecznianie strat”. Trzy opowieści o skandynawskich zaniedbaniach ekologicznych

Miranda Bryant w The Guardian nazywa to  „jedną z najgorszych katastrof ekologicznych w historii kraju”: osuwisko składające się z dwóch milionów ton skażonej gleby powoli zbliża się do wioski Ølst w Danii w regionie Jutlandii, grożąc dewastacją lokalnego ekosystemu, w tym rzeki Alling Å. Lokalni mieszkańcy obawiają się, że ich wioska, jak  Rasmus Karkov pisze w duńskim dzienniku Berlingske, „może zostać pogrzebana w szlamie, żużlu, skażonej glebie i piasku, przesiąkniętych zgnilizną martwych norek”. Osuwisko pochodzi z zakładu prowadzonego przez Nordic Waste, który, jak&nbspwyjaśnia The Local przetwarza odpady pochodzące „głównie z duńskich ferm norek, które nakazano zamknąć podczas pandemii Covid-19, a także niektóre odpady importowane z Norwegii”.

Tak daleko, tak skandalicznie, ale to, co następuje później, jest być może prawdziwym powodem, dla którego ta afera stała się znana jako „Nordycki Skandal Odpadowy„. Po inicjatywach Ministerstwa Środowiska w styczniu, Nordic Waste szybko ogłosiło bankructwo, pozostawiając duńskich podatników z początkowym rachunkiem w wysokości około 27 milionów euro. Duńska firma konsultingowa COWI szacuje, że oczyszczanie może w rzeczywistości kosztować ponad dwa miliardy koron (ponad 268 milionów euro). Doprowadziło to brytyjskiego naukowca Dave’a Petley’a do opisania afery jako „klasycznego przypadku prywatyzacji zysków i uspołecznienia strat”. Jest to jeszcze bardziej gorzka pigułka do przełknięcia, gdy dowiadujemy się z Geological Survey of Denmark and Greenland (GEUS), że osunięcie się ziemi faktycznie rozpoczęło się w 2021 roku, ale zaczęło przyspieszać dopiero w ostatnich miesiącach.

Największy udziałowiec Nordic Waste, Torben Ostergaard-Nielsen, jest szóstym najbogatszym człowiekiem w Danii, z majątkiem netto szacowanym na ponad 5,5 miliarda euro. Jak Lone Andersen i Jesper Høberg write W Finans, inny duński miliarder, Bent Jensen, nie jest pod wrażeniem Ostergaard-Nielsen: „Jeśli posiadasz tyle miliardów, czy ma znaczenie, czy wydasz 2 miliardy koron, aby posprzątać po sobie?” Zdanie to podziela również socjaldemokratyczna premier Danii Mette Frederiksen. Zapytana o bankructwo Nordic Waste podczas wizyty na miejscu tego, co nazwała „trwającą katastrofą”, Frederiksen powiedziała do The Local Denmark że „nie przychodzi mi do głowy nic dobrego do powiedzenia na ten temat. Rachunek mógłby zostać z łatwością zapłacony, gdyby [Nordic Waste] chciał”.

Andersen i Høberg skontaktowali się również z pozostałymi dziewięcioma najbogatszymi ludźmi w Danii (w tym z rodziną Lego) i zapytali, czy uważają za swój „moralny i społeczny obowiązek przyczynienie się do oczyszczenia i zapobiegania”.  Kilku z tych miliarderów odpowiedziało, że nie chcą odpowiadać na pytania dziennikarzy, podczas gdy reszta nawet nie zadała sobie trudu, aby odpowiedzieć.

Ostatnią ironią w tym wszystkim jest to, że założyciel Nordic Waste, David Peter York, był chwaląc się na Amtsavisen o uczynieniu z regionu dotkniętego osuwiskiem „duńskiego lidera w zakresie zrównoważonej działalności środowiskowej i odpadowej, która koncentruje się na możliwości recyklingu”, podczas gdy raporty sugerowały już bezpośrednie zagrożenie, jakie jego zakład stanowił dla lokalnego środowiska. Jak Rasmus Karkov wyjaśnia na Berlingske, York jest biegły we wszystkich „modnych słowach” odpowiedzialności ekologicznej i współpracował z kilkoma zielonymi firmami w okolicy. Ostatecznie, gładka, zielona fasada ustąpiła miejsca potokowi brudu. 

>

Skandal Nordic Waste nie jest jedyną zbliżającą się katastrofą ekologiczną, o którą Dania musi się martwić. Mads Lorenzen i Kresten Andersen Finans dyskusji o „tykającej bombie ekologicznej, która codziennie pływa po duńskich wodach”: mianowicie o tak zwanej „flocie cieni” rosyjskich i greckich statków transportujących objętą sankcjami ropę przez duńskie cieśniny. Podczas gdy many are zaniepokojonychNewsweek donosi, że Rosja używa różnych sztuczek z udziałem spółek fasadowych i rajów podatkowych, aby ukryć związek ropy z Moskwą (obchodząc w ten sposób sankcje), dla innych głównym zmartwieniem jest ekologia.

Oprócz niejasności związanych z ich pochodzeniem i własnością, tankowce, o których mowa, są często stare i nie w pełni ubezpieczone, a ich załogi często mają niewielkie doświadczenie z ruchliwymi i burzliwymi wodami Danii. Doprowadziło to do opublikowania przez duńskie Narodowe Biuro Audytu raportu ujawniającego brak przygotowania Ministerstwa Obrony na wypadek wycieku ropy lub substancji chemicznych. Lorenzen i Andersen wyjaśniają na zabawnym przykładzie, jak powolna może być operacja oczyszczania: „Trzy lata temu dotarcie statku ratowniczego na miejsce wypadku zajęło 27 godzin. Na szczęście był to tylko pijany kapitan na stosunkowo nienaruszonym statku wypełnionym nawozem”. Mniej zabawne jest to, że flota statków reagowania Ministerstwa Obrony była przestarzała już w 1996 r. (Krajowe Biuro Audytu wydało takie ostrzeżenia już w 2016 r.). Michelle Bockmann z Lloyd’s List Intelligence nazywa sytuację „katastrofą czekającą na rozwój wypadków”.

Podejrzane pochodzenie i niepewny status ubezpieczeniowy tych statków to także odpowiedzialność finansowa. W przypadku katastrofy, Duńczycy mogą (po raz kolejny) zapłacić rachunek. Wśród innych krótko- i długoterminowych rozwiązań, duński pisarz i centrolewicowy polityk Christian Friis Bach chce, aby Dania zniosła swój  opt-out aby prawo Unii Europejskiej mogło być wykorzystywane do zwalczania przestępstw przeciwko środowisku za pomocą surowszych kar i pomóc krajowi w ściganiu przestępców ponad granicami państwowymi, The Local Denmark donosi. „Nie pomoże to zbytnio w walce z Rosjanami, którzy nie są w UE, ale to dobry początek”, powiedział Bach w wywiadzie dla Finans. 

.

Dalej na północ, Norwegia jest zagrożona popełnieniem tego, co ekolodzy (i rosnąca liczba krajowych i międzynarodowych instytucji) nazywają ekobójstwem. Członkowie organizacji Seas at Risk&nbsporaz Ecocide Alliance, między innymi, ostrzega w EUObserver że skandynawski kraj decyzja o zezwoleniu na wydobycie głębinowe w Arktyce spowoduje „długotrwałe zakłócenia stabilności klimatu i zdrowia mórz”. Zdaniem autorów, decyzja Norwegii spełnia prawną definicję ekobójstwa: „bezprawne lub umyślne czyny popełnione ze świadomością, że istnieje znaczne prawdopodobieństwo spowodowania przez te czyny poważnych i rozległych lub długotrwałych szkód w środowisku”. Na tej podstawie autorzy argumentują, że Unia Europejska i społeczność międzynarodowa powinny zażądać od Norwegii cofnięcia swojej decyzji.

W rzeczywistości, jak Reporterre podaje, 7 lutego Parlament Europejski przyjął rezolucję, domagającą się od Norwegii ochrony ekosystemów Arktyki i wprowadzenia moratorium na wydobycie głębinowe. Greenpeace France nazwał rezolucję „zwycięstwem” zwycięstwem. Czas pokaże, czy Norwegia ugnie się pod międzynarodową presją. W końcu zignorowała już obawy naukowców, społeczeństwa obywatelskiego, Norweskiej Agencji Ochrony Środowiska oraz petycję podpisaną przez ponad 500 000 osób.

Go to top